Latem zmieniła koszulkę jednej z najlepszych drużyn na nowicjusza. Wiele osób było zaskoczonych jej posunięciem, ale ona już na początku treningów czuła, że drużyna ma ogromny potencjał, po prostu o tym nie wiedziała.
Zdjęcie: SZFB
Radość unihokeistów FBK Harvard Partizánske po zdobyciu tytułu z bramkarzem Nemšovą Radką Mládenkovą (z lewej).
„Stopniowo rozwijaliśmy się. Przekonałem wszystkich, że mamy tytuł. Ale kiedy w sobotę miałam na szyi złoty medal, nie mogłam w to uwierzyć” – śmieje się Radka Mládenková (29). 29-letni bramkarz pomógł Harvardowi Partizánskiej odnieść historyczny sukces.
Debiutant nigdy dotąd nie wygrał słowackiej ekstraligi. Czy obchody wpłynęły na twój głos?
Tak, trudniej mi mówić. (śmiech) To były piękne emocje. Poszliśmy na obiad, byliśmy razem do rana. Zdobyłem trzeci tytuł, dwa poprzednie z Żyliną i Sabinovem. Zwycięstwo z debiutantem jest nierealne.
Jaka była recepta na sukces?
Mieszanka młodych graczy i nas, bardziej doświadczonych. Byliśmy dobrym zespołem. I trzeba powiedzieć, że dla maluszków, które ukończyły swój pierwszy finał, był to udany test. Nie jest łatwo grać przed setkami widzów, zwłaszcza na zewnątrz. Trzeba to sobie wbić do głowy, ale u nich zadziałało naprawdę dobrze.
Czy powiedziałeś słowo w ostatniej serii po tym, jak Nemšová zremisowała u siebie 2:2?
Nie, rozmawiałem z dziewczynami, kiedy prowadziliśmy 2:0 po deblu u siebie. Jedenaście lat temu tak przegrałem finał z Pruskim w Żylinie. Od 2:0 do 2:3 było okropnie. Przypomniałem dziewczynom, że nic nie jest przesądzone i trzy zwycięstwa są potrzebne, dwa to za mało.
Boisz się, że historia się powtórzy?
Wierzę mu. Mieliśmy dobry sezon, więc zamierzaliśmy obronić tytuł. Nie chciałem znowu przez to przechodzić. Trudno jest twardo stąpać po ziemi przed meczem. Widzieliśmy to na własne oczy w Nemšovej i dwukrotnie zasłużenie przegraliśmy.
Finałowy pojedynek oglądało 1200 widzów. Kiedy ostatnio grałeś przed taką oprawą?
Chyba nigdy na mistrzostwach Słowacji, takie wizyty są na porządku dziennym w kadrze narodowej na Mistrzostwach Świata.
Co ty na to?
Niesamowity. Publiczność tutaj iw Nemšovej była wspaniała.
Dlaczego zostałeś przeniesiony do Partizánske?
Byłem zachwycony tutaj. Od samego początku, kiedy przybyłem do Partizánske, czułem jakość. W Bratysławie rozegraliśmy turniej przygotowawczy. Stopniowo się rozwijaliśmy. Przekonałem wszystkich, że mamy tytuł. Ale kiedy miałem złoty medal na szyi, nie mogłem w to uwierzyć. Może tak powinno być.
Jak zakochałeś się w Partizánske?
Pierwotnie chciałem wrócić do Żyliny służbowo i prywatnie iw związku z tym zostać na Kysuciach, aby tam zrobić dyplom, ale potoczyło się inaczej. Znalazłem nieruchomość, która mi odpowiadała. Poza tym w mojej pracy pomógł mi też Harvard, a mamy trenera Štefana Rajčana, który ma ogromny wpływ na moją karierę.
Nie przeprowadziliśmy wywiadu aż do popołudnia z powodu twoich obowiązków zawodowych. Czy bez nich nie byłoby Cię stać na unihokeja na najwyższym poziomie?
Można tak powiedzieć, na Słowacji nic tym nie wygrasz.
I gdzie pracujesz?
jestem szewcem. Tak to jest, kiedy wywracasz całe swoje życie do góry nogami i kochasz unihokej. Klub mnie przywitał. Nie jest łatwo śledzić treningi, mecze, mecze reprezentacji czy spotkania.
Gram w unihokeja dla zabawy, na Słowacji nie da się z tego wyżyć. Musi ci się bardzo podobać, skoro stawiasz to na pierwszym miejscu. Brzmi to szalenie, ale musisz stracić zdrowie psychiczne, aby móc to zrobić. Nadal to doceniam.
Ucz się więcej Jak ściana. Riečický ogłuszył Zvolenčany, Koszyce prowadziły już 2:0
Wspomniałeś o trenerze Rajčanie i jego znaczącym wpływie na twoją karierę. Co sprawia, że odnosi sukces?
Ożywił mnie. Wędkuję od piętnastu lat i powiedział mi, że 90% rzeczy robię źle…
Dobrze to ująłeś, ktoś może się nawet zdenerwować.
To było dla mnie motywacją. Przeraziło mnie to. Powiedziałem sobie, że to niemożliwe i że trzeba to zmienić. Widzieliśmy to również w meczach.
Jest także trenerem bramkarzy kadry narodowej. Czy to miało wpływ na twój powrót do zespołu?
Kiedy w wieku 15 lat jeździłem na mecze i turnieje reprezentacji narodowej, zazdrościłem innym drużynom trenera bramkarzy, który robił z nimi nowe rzeczy podczas rozgrzewki. Podziwialiśmy go.
Nie mieliśmy go od wielu lat, pojawił się niedawno. Śledziłem pracę nowego zespołu wdrożeniowego i stopniowo odkrywałem, że to, czego my, bramkarze, nauczyliśmy się sami, było błędne. Dało mi to odpowiedni impuls do unihokeja.
Dokąd może Cię to zaprowadzić w przyszłości?
Jestem maksymalistą, pierwszy raz w karierze chcę obronić tytuł. Trudniej go zdobyć. Zobaczymy, jak ocenią sezon w klubie, gdy już opadną uroczystości i emocje.
Chciałbym zdobyć medal z drużyną narodową. Marzyliśmy o niej od lat. Skoro nowicjusz w słowackiej lidze zdobył tytuł, dlaczego Słowacja nie miałaby zaskoczyć na mundialu?
„Amatorski ewangelista popkultury. Gracz. Student przyjazny hipsterom. Adwokat kawy. Znawca Twittera. Odkrywca totalny”.