Putin coraz częściej bawi się kurkami gazowymi. Słowacja też powinna być czujna

Putin ponownie dusi kurki z gazem. Podczas gdy Kreml oficjalnie mówi o problemach technicznych, analitycy mówią o hazardzie, dzięki niej chce pchnąć Europę do muru, by zrezygnowała z twardego stanowiska w sprawie wojny na Ukrainie.

Nie minął nawet tydzień od paniki związanej z wymianą turbiny, dla której Rosjanie odcięli dostawy gazu do Europy. Teraz rosyjska firma Gazprom ogłosiła, że ​​musi wyłączyć kolejną turbinę. Nord Stream 1 osiągnie zatem tylko 20% maksymalnej przepustowości.

„Mogą pojawić się problemy techniczne, podobnie jak konserwacja gazociągów jest powszechna, ale w takich przypadkach Rosjanie wiedzieli, jak przekierować dostawy gazu innymi trasami. Teraz Gazprom tego nie robi, dlatego wydaje się celowo ograniczać przepływy gazu do Europie”, powiedział Jozef Badida, analityk portalu energieprevas.sk.

Analityk Karel Hirman również mówi o celowym pretekstie ze strony rosyjskiej. Jednocześnie dodaje, że problem utrzymuje się nie tylko od kilku miesięcy. Rosjanie zaczęli bawić się zaworami gazowymi rok temu.

„Putin celowo odciął dostawy gazu do UE przez Gazprom od zeszłego lata. Przed Bożym Narodzeniem tranzytowy gazociąg Jamał-Europa, który biegnie z Rosji do Niemiec przez Białoruś i Polskę, całkowicie się zatrzymał. W tym samym czasie Gazprom Nie napełniaj zbiorników gazu do zimy w Niemczech, Holandii i Austrii” – powiedział Hirman.

W ten sposób Putin chce zwiększyć presję na Europę, która kategorycznie wspiera Ukrainę.

Kolejnym efektem tych pól gazowych jest presja cenowa. Podskoczyli o 20% po wspomnianej wiadomości, że Gazprom po raz kolejny wycofuje jedną z turbin. Ogólnie rzecz biorąc, ceny gazu w Europie są ponad pięć razy wyższe niż rok temu.

Słowacja też nie jest w suszy

Na pierwszy rzut oka te problemy gazowe nie powinny w żaden sposób bezpośrednio dotyczyć Słowacji. SPP i Minister Gospodarki zapowiedzieli kilka tygodni temu, że gazu starczy nam na cały sezon zimowy. Ekspert nie byłby jednak taki spokojny.

„Na Słowacji nie mamy wystarczającej ilości gazu na zimę, to mylące stwierdzenie, a biorąc pod uwagę sytuację, niebezpieczne, które zagraża naszemu bezpieczeństwu energetycznemu. Mamy w magazynach 23 TWh gazu, dokładnie tak jak w październiku ubiegłego roku.” — powiedział Hirman.

I właśnie w tym czasie gazownicy obawiali się, że będziemy mieć problemy z gazem podczas ostrej zimy.

„Dziś stoimy w obliczu znacznie większego ryzyka, że ​​nie będzie dopływu gazu, a nawet wtedy rezerwy nie wystarczą na ciągłość dostaw, jak w styczniu 2009 roku. Dla Słowacji kluczowe znaczenie ma utrzymanie swobodnych przepływów gazu w UE, bo tzw. gaz norweski dociera do nas z Niemiec, a LNG z terminali w Chorwacji i we Włoszech – dodał Hirman.

Drugi ekspert mówi też, że dławienie dostaw gazu z Europy dotyczy głównie Słowacji w zakresie naszych dostaw.

„Oczywiście zmniejszenie dostaw rosyjskiego gazu negatywnie wpływa również na Słowację, ale na razie możemy je zastąpić dostawami gazu norweskiego i LNG” – podsumował Badida.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *