Choć supermarket Biedronka znajduje się kilkanaście kilometrów za granicą, to czeska wyspa w polskich Głuchołazach. Mimo że rano jest dzień roboczy, na miejscowym parkingu słychać czeski, a co trzeci samochód ma czeski espezet. Małżeństwo Trzaskalików, które przyjechało z oddalonego o dwadzieścia kilometrów Vrbna pod Pradědem, również tłumaczy zakup w bagażniku samochodu.
„Jesteśmy tu pierwszy raz w dużym zakupie. Mamy rodzinę w Karwinie, kazali nam jechać na zakupy do Polski. Postanowiliśmy spróbować. Popatrzyliśmy na te ceny, ale musimy je przeliczyć z paragonu w domu” – wyjaśnia starsza para.
Czeskie piwo za granicą. Ze względu na rosnące ceny żywności Czesi kupują z Niemiec
W tej chwili zwraca się do nas przechodzień. „W Polsce wszystko jest tańsze. Benzyna na dwadzieścia osiem, a oni obniżyli koszty. Np. łopatka wieprzowa dziś 42 korony. Mleko za jedenaście. Tak jest u nas. Najlepiej jechać do Lidla” – radzi doświadczony klient z Jesionik.
Aby złagodzić skutki wysokiej inflacji, polski rząd zniósł na pół roku podatek VAT na podstawowe artykuły spożywcze. Obniżyła VAT na paliwo o piętnaście procent. Mieszkańcy Jesenic tradycyjnie przyjeżdżają na zakupy do Polski, ale obecne obniżki podatków oraz rekordowe osłabienie złotego w stosunku do korony sprawiają, że zakupy u północnych sąsiadów są korzystniejsze niż kiedykolwiek.
Benzyna dziewięć koron taniej
Różnice cen paliw po obu stronach granicy są naprawdę duże. Podczas gdy w Orlenie w Głuchołazach litr 95-oktanowej benzyny kosztuje 28 koron, w należącej do tego samego koncernu Benzinie w Czeskiej Wsi koło Jesionika litr Natural kosztuje 36,90. To różnica 450 koron przy pełnym zbiorniku o pojemności 50 litrów. Za „polską” cenę kierowca w Czechach dolewa 12 litrów Natural mniej. Każdy, kto potrafi sprowadzić spalanie swojego auta do sześciu litrów na sto kilometrów, płaci za przejechanie polską pompą sto kilometrów.
Zakupowy raj w Polsce. Ceny żywności i benzyny gwałtownie spadły, a Czesi szturmują granicę
Najtańszą stacją benzynową, na jaką reporter Denika natknął się w czwartek 3 lutego na granicy jesenickiej, były Złotem Stok, około kilometra od Białej Vody. Litr dziewięćdziesięciopięciooktanowej benzyny kosztował pięć złotych i dwanaście groszy, 60 centów. Jiří Brožek z Javorníka również zatrzymuje się na parkingu swoim samochodem. Oprócz baku auta napełnił też trzy kanistry.
„Jestem tu pierwszy raz. Do Polski jeździłem tylko po benzynę od czasu do czasu. Kupię artykuły spożywcze. Zaniosę mięso do zamrażarki i zatankuję” – mówi jego plan.
Czescy klienci? Co trzeci
Pracownik mówi, że podatek paliwowy został obniżony z 23% do 8%. Ceny paliw spadły w środę. – Przyjeżdża do nas trzydzieści procent wszystkich Czechów – ocenia młody człowiek.
Miroslav Hala z Horní Hoštic przyjeżdża na stację benzynową pod Paczkowem z pustym bakiem i dużym kanistrem dla kolegi. „Chodzę tam regularnie. Po pierwsze, mają w Orlenie lepsze paliwo niż w Javorníku. A po drugie, zawsze jest taniej. Jeśli nie tak dużo jak teraz, to na pewno trzy korony – mówi. Zwykle jeżdżą do Polski na mięso i ryby. „Mają też doskonały olej rzepakowy z pierwszej prasy”, dodaje Marie Halová.
Benzyna w Paczkowie jest o ponad osiem koron tańsza za litr niż na czeskiej pompie. Opłaca mu się przejechać sześć kilometrów. – Ostatni raz taka różnica w cenach benzyny miała miejsce w latach 90. – podsumowuje Miroslav Hala.
„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.