W polskiej armii spadają głowy. Ucieczka to prezent dla propagandy na Białorusi

25-letni polski żołnierz, o którym media mówią jako Emil Czeczek, odszedł ze stanowiska w czwartek wieczorem. Według białoruskich władz białoruska straż graniczna aresztowała żołnierza w pobliżu wsi Tuszemla w obwodzie grodzieńskim.

Nie aprobował polityki imigracyjnej, mówi Mińsk

Według Białorusi żołnierz służył w 11. Mazurskim Pułku Artylerii 16. Pomorskiej Dywizji Mechanicznej. Dowództwo operacyjne Polskich Sił Zbrojnych potwierdziło później nieobecność żołnierza służącego w pułku w pobliżu wsi Narewka przy granicy polsko-białoruskiej.

Na stronie białoruskiego rządu opublikowany oraz zdjęcia mężczyzny w polskim mundurze. Twierdzi też, że Polacy ubiegali się o azyl polityczny na Białorusi. Przyczyną ma być niezgoda na polską politykę imigracyjną i „nieludzkie traktowanie uchodźców”.

Radio RMF FM opisał Czeczkę jako problematyczną. Jego przełożeni wiedzieli o tym, ale oczekiwali, że odejdzie ze służby w spokoju, pisze RMF FM. W czwartek żołnierz opuścił miejsce, w którym zostawił broń. Jego poszukiwania trwały kilka godzin.

Polskie stanowisko, bez podania źródła, mówi, że mężczyzna przekroczył granicę polsko-białoruską i został aresztowany przez białoruską straż graniczną. Jednak 16. Dywizja Zmechanizowana zakwestionowała wersję ucieczki w mediach społecznościowych. „Nie potwierdzamy doniesień w niektórych mediach o rzekomej ucieczce żołnierza na Białoruś. Sprawa jest badana” – poinformował w piątek rano komunikat prasowy.

Rzecznik polskiego ministra koordynującego służby specjalne ostrzegł wówczas na konferencji prasowej, że odpowiednie doniesienia mogą opierać się na „fałszywych założeniach”, a zatem sprawa nie może być komentowana, dopóki nie zostanie wyjaśniona.

Nieco później na Twitterze skomentował sprawę polski minister obrony Mariusz Błaszczak z PiS. „Żołnierz, który zniknął wczoraj, miał poważne problemy z prawem i opuszczał wojsko. Nigdy nie został przydzielony do służby granicznej. Poprosiłem o wyjaśnienie, kto za to odpowiada” – napisał polityk.

Dowódcy wydalenia

Po południu głowy wpadły do ​​armii za ucieczkę. Błaszczak przypomniał swojemu przełożonemu. „Wzywają mnie dowódca Paku, dowódca grupy i dowódca 2. szwadronu w Węgorzewie” – poinformował MON.

Sprawę skomentował również dowódca operacyjny armii gen. Tomasz Piotrowski. – Jesteśmy to winni każdemu Polakowi wiedzieć, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Cóż, to jest haniebny, jednorazowy przypadek odrzucenia” – powiedział na początku jego oświadczenie. Generał Czeczek powiedział, że grozi mu kara w Polsce i dlatego uciekł na Białoruś. manipulacja.

Propaganda białoruskiego reżimu, architekta kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy UE, przejęła sprawę w piątek rano. Belta, lokalna państwowa agencja informacyjna, twierdzi, że polska armia zgłosiła śmierć żołnierza. Ale to chyba błąd w tłumaczeniu i pomieszanie polskich słów zniknęło i zniknęło (zginął i zaginął).

Białoruskie media przeprowadziły już wywiad z żołnierzem. Na portalu społecznościowym Telegram pojawiło się zdjęcie, a także fragment wywiadu z państwową telewizją Białoruś 1. Mężczyzna odpowiada, że ​​Polska próbuje teraz uczynić z niego „najgorszego człowieka, który spowodował problemy w wojsku”. W sieciach krąży też legitymacja dawcy krwi Czeczka.

Polska od wiosny zmaga się z presją migracyjną na swojej białoruskiej granicy, a jesienią kryzys pogłębił się. Warszawa, kraje bałtyckie i inne kraje UE oskarżają reżim dyktatora Aleksandra Łukaszenki o przyciąganie migrantów z obszarów kryzysowych do swoich krajów, a następnie wysyłanie ich w granice bloku. Według nich Mińsk bierze odwet na sankcjach nałożonych na administrację UE za łamanie praw człowieka. Strona białoruska temu zaprzecza.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *