Komentarz: Polska znów szuka ambasadora na Pragę, kłamcy mają dodatkowe punkty

Chyba nic lepiej nie wskazuje na tragedię polskiej dyplomacji w ostatnich latach niż wahania w ambasadzie w Pradze. Zaledwie dwa tygodnie po złożeniu listów uwierzytelniających prezydentowi Zemanowi przez nowego ambasadora Mirosława Jasińskiego, polski premier chce zakończyć swoje funkcje.

Powód jest bardzo prosty: wymienił błędy w napiętym czesko-polskim sporze o kopalnię węgla brunatnego Turów. „Więc bądźmy szczerzy i przyznajmy, że przyczyną sporu była tak naprawdę arogancja niektórych osób. Zwłaszcza od czasu kierownictwa kopalni” – dyplomata dzielnie strzelał we własnych szeregach. „To był brak empatii, brak zrozumienie i brak chęci do dialogu – zwłaszcza po stronie polskiej – kontynuował Jasiński.

Ambasador powiedział też, że operator polskiej kopalni, państwowa spółka PGE, powinien zapłacić za szkody związane ze spadkiem wód gruntowych na terenie Czech, podobnie jak inne kopalnie i elektrownie w Polsce. „Uszkodzenie trzeba natychmiast naprawić, bo jeśli ktoś wykopie dziurę, to nie znaczy, że ludzie w okolicy muszą zostać bez wody. Nie wierzę, że duża kopalnia nie miałaby systemu wodociągowego dla kilkudziesięciu domów ,” on dodał.

Burza polityczna nie trwała długo. Posłanka PiS Anna Zalewska, która myli fakty z dezinformacją, by bez wyrzutów sumienia bronić Turowa, wezwała Jasińskiego do natychmiastowej rezygnacji. – Nazywam to zdradą dyplomatyczną – powiedziała.

Następnie minister ziemi i wicepremier Jacek Sasin z PiS, do którego należą spółki górnicze. „Nierozważne przyjmowanie obcej narracji szkodzi polskim interesom” – pisał.

A los Jasińskiego podobno przypieczętował premier PiS Mateusz Morawiecki. Jego rzecznik poinformował, że premier wszczął procedurę odwołania ambasadora. Powodem tego jest niezgoda na „skrajnie nieodpowiedzialne wypowiedzi na temat kopalni Turów”. „Każdy polski dyplomata ma obowiązek dbać o polskie interesy” – powiedział rzecznik. Ostateczna decyzja w sprawie propozycji premiera będzie należała do prezydenta Andrzeja Dudy.

Oprócz zdrady rozmowę Jasińskiego w Polsce interpretuje się również jako nadmierny napływ szczerości i braku profesjonalizmu. Ambasador ma bronić polityki własnego państwa, a nie krytykować jej, zwłaszcza w kwestiach związanych z krajem jego działania. Co więcej, w tak delikatnej sprawie jak Turów stał się dla Polaków.

Jasiński, który nie jest zawodowym dyplomatą, być może próbował popchnąć sprawę Turowa do przodu, a jego oświadczenie miało zostać przekazane nowemu czeskiemu rządowi. Negocjacje w sprawie Turowa ugrzęzły w zeszłym roku. Porozumienie zostało prawie osiągnięte tuż przed czeskimi wyborami parlamentarnymi, ale partie ostatecznie rozpadły się bez kompromisów. Ponadto czeskie organizacje ekologiczne krytykują prawie ukończoną transakcję jako niekorzystną dla Czech.

Wywiad został opublikowany w środę w polskojęzycznej wersji niemieckiego serwera. niemiecka fala. Poprowadził ją polski dziennikarz Marek Aureliusz Pędziwol, który pisze dla DW z Pragi. W Czechach pewnie można by się natknąć na genezę mediów – ale nie w Polsce. Niemieckość serwera dla polityków nacjonalistycznych, takich jak Zalewska, wpadła w mozaikę „zdradzieckiego ambasadora”.

Jasiński nie zrobił nic złego, może tylko dlatego, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników zna i rozumie Czechy. I zamiast dotychczasowej retorycznej retoryki polskiej partii, starał się zrobić pozytywny krok w kierunku nowego rządu w Pradze.

Ustępujący ambasador był w latach 80. przywódcą polsko-czechosłowackiej „Solidarności”, która organizowała znane spotkania dysydentów w górach i przemycała samizdaty. W 1988 rozpoczął strajk głodowy o uwolnienie więźniów politycznych w Polsce i Czechosłowacji. W październiku 1989 roku Jasiński był głównym organizatorem Wrocławskiego Przeglądu Niezależnej Kultury Czechosłowackiej, w którym występował także Karel Kryl. Po rewolucji był krótko radcą ambasady w Pradze, aw latach 2001-2007 kierował tam Instytutem Polskim.

W środowym wywiadzie udowodnił też, że zna Czechów. „To taki dziwny czeski element, że mają wiele autostrad, które kończą się gdzieś w terenie i nie łączą się z autostradami w sąsiednich krajach. Dotyczy to Niemiec i Austrii, a także nas, a nawet Słowacji”. ambasador mówił w sprawie rozwoju infrastruktury.

Polacy, z którymi rozmawiałem o szybkim końcu Jasińskiego, są zawiedzeni. Był człowiekiem na swoim miejscu, innych w Polsce nie ma, to brzmi. Związek Jasińskiego z Czechami jest jeszcze wyraźniejszy w porównaniu z jego poprzednikami.

Latem ubiegłego roku ambasador Barbara Ćwiorová, która według prokuratury nękała swoich podwładnych, skończyła przedwcześnie. Od haniebnego końca Ćwiorovej, notabene znawczyni Iranu, budynek wystawowy pod Zamkiem Praskim był bez ambasadora. Warszawa nie spieszyła się z obsadzeniem stanowiska.

Niektórzy pamiętają nawet napiętą reakcję jego poprzednika na reklamę operatora komórkowego z Ivanem Trojanem i Jakubem Žáčkiem, która ograniczała się do Polaków zgodnie z najczęstszymi czeskimi stereotypami. Reklama została ostatecznie usunięta po irytującej reakcji. W porównaniu z obecnym stanem stosunków czesko-polskich była to tylko słaba rozgrzewka.

Nie wiemy, kogo Warszawa wyśle ​​do Pragi zamiast Jasińskiego. Pewne jest, że na pewno zapewni, aby ambasador nawet nie pomyślał o „prawdzie antypolskiej”. Nowy ambasador będzie już wiedział, że wszystko, w tym dobrosąsiedzkie stosunki czy środowisko, jest podporządkowane dobru centrali partyjnej w Warszawie. A ambasadorowie nie są instrumentem polityki zagranicznej, ale polityki wewnętrznej.

Proces impeachmentu Jasińskiego to także pobudka dla gabinetu Petra Fiali. Polski rząd nigdy nie przyzna się do błędu w sprawie Turowa i zrobi wszystko, co w jego mocy, aby w oczach swoich wyborców był zwycięzcą. Niezależnie od tego, czy PiS jest w tej samej eurofrakcji z ODS.

Milton Harris

„Ninja z ekstremalnych podróży. Pisarz. Bezkompromisowy praktyk zombie. Fanatyk popkultury. Student”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *